środa, 7 września 2016

I

Zawsze wkurwiało mnie stwierdzenie, że czasy, w których żyjemy są złe.
Że dawniej to było prawdziwe życie, a teraz to ta młodzież tylko w telefony patrzy, zamiast spojrzeć w oczy drugiemu człowiekowi. Dzisiaj dzieci nie biegają po podwórku, tylko przy tych okropnych komputerach tracą wzrok. A kiedyś to przecież było tak wspaniale, więzi międzyludzkie się nawiązywały, ludzie byli dla siebie milsi, bo przecież to ta straszna technologia powoduje defekt naszych mózgów i zamiast być kochani stajemy się wrednymi chujami.
A powiem wam, że to wszystko gówno prawda. Że żyjemy w czasach, które są niesamowite. Dają nam nieograniczone możliwości. Możemy zrobić dosłownie wszystko, a zamiast to doceniać zajmujemy się marudzeniem.
Nie dostrzegamy, że ten „beznadziejny XXI w.” pozwala nam robić, co tylko zapragniemy. Na przykład pozwala nam publikować, co zechcemy i wierzyć, że kogokolwiek oprócz nas obchodzi, co mamy na jakiś temat do powiedzenia. W większości przypadków raczej nie obchodzi. Ale czasem miło jest się połudzić.
Dziś, 7 września 2016 roku o godzinie 21.48, w mojej głowie pojawiła się nieśmiała myśl, że może ja też mogłabym zacząć dzielić się małym skrawkiem swoich przemyśleń i łudzić się.
Piszę, dodaję i zobaczymy. Może stworzenie tej małej przestrzeni dla mnie sprawi, że naprawdę uwierzę w cudowność XXI w.